Wpisany przez plusz
|
poniedziałek, 22 marca 2010 21:00 |
-
zgodnie z postanowieniem, zanim pójdziemy spać chcemy wybrać się na spacer. Pytamy w recepcji o plażę. Z mapy wynika, że to ok 2 km, ale kilku chłopaków siedzących z „tourist services" twierdzi, że to ponad 10 km. Na razie nie chcemy korzystać z ich usług i postanawiamy się przejść. (dzień później sprawdziliśmy na innej mapie i drogowskazach - chyba naprawdę mogło być ok. 10km)
-
Generalnie tutaj mało ludzi chodzi - większość zatrzymuje trójkołowego tuk-tuka i tak się poruszają. My przez 30 minut nie poddajemy się i omijając pojawiające się czasami „krowie placki" dochodzimy do nabrzeża. Robimy kilka zdjęć i stwierdzamy, że chyba jednak skorzystamy z transportu, aby wrócić do hotelu.
Â
-
Okazuje się, że koszt tuk-tuka to tylko 20 rupii (ok 1 usd). Prosimy więc najpierw o transport na bazar gdzie chcemy kupić wodę. Kierowca niestety słabo włada angielskim więc kiedy już docieramy do bazarku, to trudno nam zmienić decyzję i poprosić o transport do jakiegoś sklepu. Kierowca nie poddaje się i po chwili trafiamy do restauracji gdzie kupujemy napoje. Kierowca idzie ze mną - prawdopodobnie po to, aby właściciel lokalu wiedział, że to on mnie przywiózł. Ceny napojów chyba są regulowane urzędowo, bo płacimy cenę która jest wydrukowana na butelce. W naszej hotelowej restauracji cena jest dokładnie taka sama - 15 rupii.
-
Wracamy do hotelu ok 11 i postanawiamy trochę odespać - budzimy się dopiero przed 17, tak żeby zdążyć na umówione spotkanie z naszymi opiekunami.
-
Zgodnie z „programem pobytu" zostajemy przetransportowani do Cellular Jail - prawdopodobnie głównego tutaj muzeum na spektakl „światło i dźwięk". Chyba nastawiamy się na coś więcej myśląc o „show". Tak naprawdę przedstawienie sprowadza się do płynącej z głośników historii Andamanów i samego więzienia oraz walki o wolność Andamanów. Nie ma żadnych aktorów tylko kilka świateł podświetlających cele więzienia i krzaki na dziedzińcu w miarę rozwoju historii. Na szczęście to tylko 45 minut - raczej nie polecamy. Cena biletu nie jest wysoka - tylko 20 rupii.
-
Po występie jedziemy do hotelu gdzie już rozpoczęły się przygotowania do Diwali Eve- imprezy na którą bileciki rozprowadza recepcja.
-
Impreza całkiem przyjemna. Jest śpiewający zespół hinduski, całkiem przyzwoite miejscowe jedzenie, zimne napoje. W ramach dezynfekcji, po długich wyjaśnieniach zamawiamy alkohol.
-
Po części muzycznej odbywa się gra w bingo - lektor wyczytuje numerki, a osoby, które wcześniej nabyły kupony zgłaszają kiedy skreślą u siebie odpowiedni układ cyfr.
-
Następnie możemy spróbować miejscowej kuchni - wybór jest dość duży. Nam smakują najbardziej pieczone placki pszenne.
-
Ok 21 kulminacyjny punkt imprezy czyli palenie zimnych ogni i odpalanie fajerwerków - generalnie tylko małe pióropusze ognia - ale odpalane również przez dzieci. Tutaj nikt nie zwraca uwagi na to, że to materiały niebezpieczne - na szczęście nic nikomu się nie stało.
-
Przed końcem imprezy postanawiamy udać się do pokoju, aby odespać jeszcze poprzednią noc i przygotować się na kolejny dzień.
|
Poprawiony: sobota, 17 kwietnia 2010 11:23 |