Andamany - jedno z najpiękniejszych miejsc na Ziemi
 
Polski (Polska)English (United Kingdom)Deutsch (DE-CH-AT)French (Fr)
Podróż na Andamany PDF Drukuj Email
Wpisany przez plusz   
niedziela, 21 marca 2010 19:16
AddThis Social Bookmark Button
  1. samolot do Frankfurtu miał tylko 15 minut opóźnienia przy wylocie. Na miejsce dotarł punktualnie, więc mieliśmy 2.5 godziny czasu do kolejnego lotu
  2. krótkie zwiedzanie lotniska we Frankfurcie - nie chciało nam się iść do nowego terminala, a stary generalnie nie robi wrażenia jednego z największych lotnisk w Europie.
    Od Andaman Islands
  3. Przy odlocie do Chennai usłyszeliśmy ciekawą ofertę. Przy boardingu ogłoszono, że szukani są ochotnicy, którzy polecą do Chennai przez Bangalore (czyli innym lotem) i w zamian za to otrzymają premię 600 Eur. Nie zauważyliśmy czy się ktoś zgłosił. My rozważaliśmy ta propozycję, ale nie mamy pewności co stałoby się z bagażem nadanym w Polsce, a więc 1200 EUR nie zostało przez nas „łatwo" zarobione. Ciekawy jestem czy ta premia do odebrania w gotówce, czy raczej w bonach/milach.
Poprawiony: niedziela, 21 marca 2010 22:49
 
Pierwszy dzień na Andamanach PDF Drukuj Email
Wpisany przez plusz   
niedziela, 21 marca 2010 19:30
AddThis Social Bookmark Button
  1. Wkrótce Diwali ...
  2. Jest 3:00. Czekamy na rozpoczęcie boardingu.
  3. Boarding bez zastrzeżeń. Oczywiście przy drzwiach kolejny wojskowy lub policjant sprawdzający, czy bagaż ma odpowiednią liczbę pieczątek. Po odprawie wsiadamy do autobusu i jedziemy do samolotu.
    Od Chennai
  4. Linie KingFisher to naprawdę inny świat. Po doświadczeniu na lotnisku w Chennai wsiadamy do nowego, bardzo ładnego airbusa a330. We wnętrzu z głośników ładna muzyka, stewardessy w eleganckich czerwony uniformach, w każdym fotelu prywatny ekranik - nawet ładniej niż w Lufthansie Pierwsze wrażenie znika na chwilę , kiedy przy cofaniu samolotu zanika napięcie, gaśnie na chwilę światło i restartują się wszystkie ekrany - widać tylko komunikaty bootujące linuxa. Ale po chwili załoga rezygnuje z nagranej prezentacji bezpieczeństwa i omawiają zapięcie pasów i maseczki „on line"
Poprawiony: niedziela, 21 marca 2010 22:48
 
Fakty i mity o Indiach PDF Drukuj Email
Wpisany przez plusz   
poniedziałek, 22 marca 2010 20:52
AddThis Social Bookmark Button

Kilka mitów o Indiach, które nie mają przełożenia na rzeczywistość

Być może nasze spostrzeżenia wynikają z faktu, że najpierw odwiedziliśmy Andamany - a to trochę inne Indie. Poza tym również na kontynencie spędzaliśmy czas raczej w lepszych hotelach i dzielnicach.

  1. mit: jest brudno - fakt: nasze pokoje, restauracja były bardzo czyste, alejki hotelowe. Nawet rozważając standardy europejskie, jeśli rozważymy mniejsze hotele.

  2. Mit: jest dużo insektów - fakt: w pokoju nie stwierdziliśmy ani jednego osobnika, nie licząc jednego pająka w hotelu w Port Blair, ale generalnie hotel jest prawdopodobnie pod opieką rządu a nie prywatnych i widać pewne niedociągnięcia. Wychodząc wieczorem zawsze smarowaliśmy się preparatem przeciwko komarom - nieco prewencyjnie. Skuteczny środek to Muga. Komary mogą się pojawić w lesie i wieczorem - odnotowałem jedno ugryzienie kiedy nie zastosowałem środka, bo wyruszyliśmy z hotelu jak było jasno i wstąpiliśmy do bazy nurkowej Barefoots, która akurat była w miejscu gdzie komary latały.

Poprawiony: piÄ…tek, 16 kwietnia 2010 22:06
 
Diwali na Andamanach PDF Drukuj Email
Wpisany przez plusz   
poniedziałek, 22 marca 2010 21:00
AddThis Social Bookmark Button

  1. zgodnie z postanowieniem, zanim pójdziemy spać chcemy wybrać się na spacer. Pytamy w recepcji o plażę. Z mapy wynika, że to ok 2 km, ale kilku chłopaków siedzących z „tourist services" twierdzi, że to ponad 10 km. Na razie nie chcemy korzystać z ich usług i postanawiamy się przejść. (dzień później sprawdziliśmy na innej mapie i drogowskazach - chyba naprawdę mogło być ok. 10km) Podróż Tuk-tukiem

  2. Generalnie tutaj mało ludzi chodzi - większość zatrzymuje trójkołowego tuk-tuka i tak się poruszają. My przez 30 minut nie poddajemy się i omijając pojawiające się czasami „krowie placki" dochodzimy do nabrzeża. Robimy kilka zdjęć i stwierdzamy, że chyba jednak skorzystamy z transportu, aby wrócić do hotelu.

Poprawiony: sobota, 17 kwietnia 2010 11:23
 
Nasza pierwsza rafa na Havelock PDF Drukuj Email
Wpisany przez plusz   
poniedziałek, 22 marca 2010 21:04
AddThis Social Bookmark Button

Dzisiaj w planie mamy wycieczkę na Red Skin Head (nazwa wyspy lub plaży). Tuż po śniadaniu, punktualnie zjawiają się nasi opiekunowie i pytają czy mamy stroje kąpielowe? Z opisu wycieczki wynikało, że będzie to oglądanie korali i rybek z „bottom-glass boats", czyli łodzi ze szklanym dnem. Kojarząc podobne atrakcje np. z Egiptu, wydawało nam się, że będzie to jakaś nowoczesna jednostka, która zabierze na pokład całą wycieczkę i po obejrzeniu okazów morskich wrócimy do portu. Okazało się, że wygląda to nieco inaczej.
Po drodze przewodnik wskazał nam tereny zniszczone przez tsunami w 2004 roku - do tej pory na olbrzymich obszarach widać pozostałości domów, kikuty drzew i stojącą wodę. Tak więc tsunami to nie tylko niszcząca fala, której skutki są odczuwalne natychmiast, ale efekt na kilka lat.

Po 60 minutowej podróży samochodem zostaliśmy dostarczeni do małego portu, „wejścia" do chronionego obszaru przyrody. Zgodnie z panującą biurokracją zostały sprawdzone kilkukrotnie bilety (formularze A4 z wypisanymi wszystkimi danymi i kilkoma pieczątkami), dodatkowo zakupiliśmy (a raczej kupił dla nas nasz przewodnik) opłatę za aparat fotograficzny. Następnie odczekaliśmy na rozpoczęcie boardingu (punktualnie, zgodnie z informacją na biletach) i zajęliśmy miejsca na starym statu wycieczkowym - na pokładzie było ok 30 osób, z czego 4 osoby z Europy - pozostali to hindusi.

 
<< pierwsza < poprzednia 1 2 3 następna > ostatnia >>

Strona 2 z 3